Amerykański pisarz, znany z pracy w komiksach i przy Star Trek, współpracował także z telewizją, branżą filmową i gier video. David często żartobliwie opisuje swój zawód jako "scenarzysta Stuff" i charakteryzuje się mieszaniną rzeczywistych problemów świata, humoru i odniesień do kultury popularnej. Jest żydowskiego pochodzenia. Ma dwójkę rodzeństwa, młodszego brata Wally, który pracuje jako fotograf i muzyk, i siostrę Beth.http://
WODNE POCZĄTKI
Peter David to nazwisko, które w świecie komiksu kojarzy się przede wszystkim z „Hulkiem”. No bo to tym bohaterem zajmował się przez dwanaście lat (a potem jeszcze wracał do tej postaci okazjonalnie, co zresztą robi po dziś dzień),jego najmocniej zrewolucjonizował i jeszcze pokazał w tej serii, że nawet idąc głównym nurtem można pisać dobrze, a sprawach ważnych, ważkich i zaangażowanych, nie zapominając o psychologii postaci. Ale ten gość nie ograniczył się tylko do Sałaty i w swojej karierze pisał właściwie wszelkie możliwe serie, od „Supermana” i „Batmana” (tu jednak napisał tylko jedną książkę, nie scenariusze komiksów),przez „Spider-Mana” i „Avengers”, na „X-Factor” i „Fantastycznej Czwórce” skończywszy. No i zrobił też „Aquamana”, kolejne ważne dzieło w swojej karierze, które ciągnął przez pięć lat, ale zanim zajął się główną serią, napisał niniejszą miniserię. I w sumie to chyba największe i najlepsze dzieło o tej postaci – a raczej jego świecie – jakie powstało i jeśli mielibyście sięgnąć po jeden aquamanowy komiks, to właśnie „Kroniki Atlantydy” powinny nim zostać.
Akcja opowieści zabiera nas na wieki przed wydarzeniami, które znamy z najwcześniejszych historii o Aqumanie. Wszystko po to, by ukazać nam dzieje Atlantydy, krainy pogrzebanej pod wodą, której udaje się na morskim dnie nie tylko przetrwać, ale i rozkwitnąć. I ten rozkwit, a także kolejne problemy, przetasowania, zmiany i wszystko, co Atlantydę spotykało przez wieki, aż do narodzin Aqumana, zostało tu pokazane z kronikarskim zacięciem.
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/11/aquaman-kroniki-atlantydy-peter-david.html
Pomysł zebrania krótkich komiksowych opowiadań w czerni i bieli z dodanym elementem czerwieni idealnie pasuje do postaci Elektry, bo przecież biega ona i walczy w czerwonym stroju, zatem nie trzeba urozmaiceniem tego koloru bawić się wyłącznie, jakby sugerował tytuł, w krwawych ujęciach. I rzeczywiście rysownicy poszczególnych opowieści łatwo przyjęli koncepcję, najczęściej dodając czerwień w stroju Elektry, w rozbryzgach krwi, a tylko pojedynczy autorzy rozegrali to inaczej. Niemniej graficznie zbiór daje radę, oferuje różnorodność, troszkę odmienne style rysunków, raz bardziej realistyczne, raz bardziej cartoonowe. Nie jest to jakiś przesadnie wysoki poziom graficzny, ale nie można narzekać.
Niestety scenariuszowo w większości to tylko pretekstowe narracje dla scen walki. Brak w większości historii jakiejś fajnej fabuły, puenty, zaskakującego ujęcia bohaterki, zabawy konwencją i grania z oczekiwaniami. A szkoda, bo ci najlepsi pokazują jak odmiennie można podejść do bohaterki.
Wyróżnia się komiks do scenariusza Ala Ewinga, znanego u nas chociażby z serii o Hulku. Jego opowieść to z jednej strony przypomnienie i podkreślenie, że Elektra nie jest herosem, a zabójczynią, stojącą po tej złej stronie, a jednocześnie to ujęcie jej postaci, niemal bez jej udziału. Wreszcie nawet czerwony kolor nie zostaje zastosowany schematycznie, nawet krew nie jest czerwona, bo w ten sposób podkreślona jest tylko nieuchwytna obecność tytułowej postaci, smuga szala w chwili zabójstwa.
Daje radę też mangowa odsłona, z wplecionym wątkiem z tradycji i w średniowiecznej czy nowożytnej scenerii. Charles Soule wprawdzie zaserwował oklepane ujęcie wampiryczne, ale rozpisał je sprawnie. I chyba raptem scenariuszowo te trzy opowieści zapamiętałem i odebrałem pozytywnie, pozostałe można obejrzeć i tyle, już ich nie pamiętam. Szkoda. Dam jeszcze szanse tej serii, ale widać, że Marvel traktuje ją po łebkach, mało ambitnie.